Kategoria: Centrum Polsko-FrancuskieFrancjaGastronomiaHistoriaKulturaLiteraturaModaNauka językaPorady 30 kwietnia 2025
grafika. Lilia francuska, flaga luizjany, logo CPF

Jak Francja przekazała Amerykanom coś, czego sama nie miała

30 kwietnia 1803 roku Francja sprzedała Stanom Zjednoczonym Luizjanę. Było to terytorium ogromne — od Nowego Orleanu aż po terytorium dzisiejszej Kanady. Zakup niemal podwoił powierzchnię USA, a tereny objęte tzw. Louisiana Purchase odpowiadają dziś za około 25% powierzchni Stanów Zjednoczonych. Cena: 15 milionów ówczesnych dolarów, czyli równowartość około 418 milionów dzisiejszych.

W amerykańskiej narracji to jedna z najlepszych transakcji w historii. Ale czy naprawdę był to aż taki interes? A jeśli tak — to dla kogo? I co właściwie Francja tak naprawdę sprzedała?

Kolonialne marzenie bez pokrycia

Z francuskiej perspektywy Luizjana nie była ani rozwiniętą kolonią, ani źródłem bogactwa. Była raczej cieniem dawnego imperialnego projektu, istniejącym głównie na mapie. Mocarstwa kolonialne przez dekady rozciągały swoje wpływy, opierając się na rytuale: eksplorator w imieniu króla wbijał flagę w ziemię, nominalnie określał jego rozciąganie się pomiędzy określonymi rzekami, górami lub koordynatami geograficznymi i ogłaszał, że oto terytorium należy do określonego państwa. Realnej obecności często tam nie było — ani administracji, ani wojska, ani osadnictwa.

W momencie sprzedaży w 1803 roku Francja faktycznie kontrolowała jedynie Nowy Orlean i okolice delty Missisipi. Reszta Luizjany — rozciągająca się aż po Góry Skaliste — była przestrzenią niezbadanych terytoriów rdzennych ludów, francuskich nazw i hiszpańskich placówek. Indianie z Wielkich Równin nawet nie wiedzieli, że są „poddanymi” króla Francji, większość z nich nigdy na oczy nie widziała Francuza.

Grafika prezentująca Terytorium Luizjany nałożone na współczesne granice USA.
Terytorium Luizjany nałożone na współczesne granice. Źródło: Wikipedia

Imperium bez armii

Luizjana została przekazana Francji przez Hiszpanię zaledwie trzy lata wcześniej, w ramach tajnego traktatu z San Ildefonso. Jednak dla Napoleona, który właśnie przygotowywał się do wojny z Wielką Brytanią, Ameryka przestała być priorytetem. Francja nie miała floty zdolnej zabezpieczyć ten odległy fragment imperium. Osiedla na tych terenach nie przynosiły zysków — przeciwnie, wymagały subsydiów.

Sprzedaż Luizjany była więc decyzją pragmatyczną: nie rezygnacją z rozwiniętej kolonii, ale porzuceniem niewygodnego i kosztownego zobowiązania. Francja oddała nie tyle ziemię, ale prawo do ekspansji. Symbolicznie — sprzedała Stanom Zjednoczonym pozwolenie na uczynienie tych terytoriów „swoimi”, z międzynarodowym błogosławieństwem. Kto z nas nie chciałby na mapie satelitarnej Warmii narysować kilku kresek i sprzedać sąsiadowi za jakąkolwiek sumę pieniędzy prawa do „powiedzenia, że to teraz twoje”.

15 milionów za obietnicę

Z tej perspektywy cena, jaką zapłacili Amerykanie, nie wydaje się przesadnie niska. Otrzymali terytorium, które dopiero trzeba było opanować, zbadać i zasiedlić. Wkrótce po transakcji prezydent Jefferson zorganizował ekspedycję Meriwethera Lewisa i Williama Clarka — pierwsze poważne rozpoznanie ziem, które nominalnie już należały do Stanów Zjednoczonych. To pokazuje, że nawet dla Amerykanów Luizjana była raczej nieznanym horyzontem niż realnym obszarem pod kontrolą.

W praktyce więc USA kupiły kilka kresek na mapie — granice, które dopiero miały zostać wypełnione treścią. Była inwestycja w przyszłość, która oczywiście później została przez USA mistrzowsko przeprowadzona i wykorzystana.

Francuskie ślady wśród bagien

Choć większość terytorium Luizjany została później całkowicie wchłonięta przez amerykański porządek, w jednym miejscu francuskie dziedzictwo przetrwało: w stanie Luizjana. To jedyny stan USA, który nie dzieli się na hrabstwa (counties), lecz na parafie (parishes) — termin odziedziczony po francuskiej strukturze administracyjnej sprzed Rewolucji.

Do dziś można tam znaleźć resztki kulturowego śladu kolonii: kreolską kuchnię, język francuski (choć mocno przekształcony), specyficzną architekturę Nowego Orleanu, katolicką większość i nazwy miejscowości pamiętające czasy francuskiego osadnictwa. Ale to wyjątek — reszta dawnych terenów „Luizjany” została zasiedlona, podzielona i przemianowana zgodnie z potrzebami ekspandującego państwa.

Historia asymetrycznego zysku

Z francuskiego punktu widzenia sprzedaż Luizjany była rozsądnym porzuceniem projektu, który nie miał już przyszłości. Z amerykańskiego — początkiem dynamicznej ekspansji. USA nie kupiły więc gotowego produktu, lecz możliwość przesunięcia swojej granicy na zachód. Dla Francji był to zastrzyk gotówki przed wojną. Dla Amerykanów — klucz do kontynentu. Z dzisiejszej perspektywy wygląda to jak spektakularny interes dla Amerykanów. Ale tylko wtedy, gdy zapomnimy, co tak naprawdę było przedmiotem tej transakcji.